Niezapomniane spotkanie

Kultura

Po krótkim odpoczynku zeszłam na dół. W pokoju gościnnym nikogo jeszcze nie było. Stół został zastawiony piękną porcelaną, dekorowaną motywem pomarańczowych nagietków. Ułożone na półmiskach potrawy, okazały tort, butelka wina, zapowiadały wykwintną kolację.
Zuzanna, jej córki Marta i Elżbieta, a także jej syn Juliusz, byli na werandzie. Żywo rozmawiali o naturalnych metodach leczenia stosowanych w miejscowym sanatorium. Dzieci bawiły się w swoim kąciku, kupując i sprzedając coś sobie nawzajem.
Pamiętam z czasów mojego dzieciństwa zabawę „w sklep”, kiedy towarem były najróżniejsze drobiazgi, które mogą mieć wszyscy. Zbieraliśmy się tuż przy nowo posadzonym świerkowym lasku. Jedno z dzieci brało garstkę białawego „towaru”, aby wysypać ją na chyboczącą się na kamieniu deseczkę, mówiąc, że musi dołożyć „wagę”. Teraz już wiem, że ta „vaga” piasku mieści się w garści.
Przywitaliśmy się wszyscy serdecznie. Czwórka dzieci: Lidia, Alicja, Wojciech i najstarszy z nich, Marcello, przyjęła mnie – swoją ciotkę – z ufnością i zaciekawieniem. Wówczas byli w wieku od pięciu do dziewięciu lat.
Opowiedziałam o spacerze na moście, na bosaka po ciepłych drewnianych deskach. Okazało się, że włączyłam się do grupy z sanatorium, w którym leczy się przemęczonych, znerwicowanych ludzi. Słoneczno – drzewna terapia, w połączeniu z innymi naturalnymi zabiegami, zastosowanymi dla celów leczniczych, przywraca pacjentom dobre samopoczucie. Wyjeżdżają z Lalagi zdrowi, naładowani dobrą energią. Zakład zielarski dostarcza sanatorium specyfiki, stosowane w kuracji. Juliusz i Elżbieta, którzy pracują w tym zakładzie, uważają, że metody stosowane w sanatorium są dobre, medycznie uzasadnione.
Niedługo po moim przyjściu przybyła Maria, żona Juliusza, a zaraz po niej przyjaciel Marty, Mateusz. Marta nie ma jeszcze dzieci, pracuje w bibliotece. Maria jest nauczycielką. Mąż Elżbiety, Piotr, nie mógł przyjść. Wypadł mu ważny wyjazd służbowy, związany z kontraktem handlowym na produkty wyrabiane w filii zakładu zielarskiego, kosmetyki oparte na ziołach. Piotr jest księgowym w tej filii.
Podczas kolacji podano potrawę z ryb a la Chiclayana, przyrządzaną na ciepło z dodatkiem kukurydzy, zielonego grochu, gruszek, salsefii, bananów, oliwek i słodkich ziemniaków. Lalaga słynie z doskonałej kuchni, co w dużej mierze zawdzięcza grupie przybyszy – podróżników, którzy się tu zadomowili. Kilka lat temu otworzyli tawernę, w której serwują jedzenie o niezwykłym smaku, poznane podczas wypraw do Ameryki Południowej i do Japonii. Można też zamówić u nich gotowe dania, które dostarczają na domowe uroczystości prosto na stół. Wieczorem tawerna staje się miejscem spotkań dla wszystkich: i przy filiżance kawy, i amatorów kufla piwa.
Czekoladowy tort został dostarczony z cukierni, od kilku pokoleń prowadzonej przez Rogalików. Jest to nazwisko rodziny znanej i szanowanej w Laladze. Tawerna i cukiernia znajdują się na Ulicy Dobrych Obywateli.
Mieszkańcy Lalagi znają się na wyszukanej kuchni, trzeba to przyznać. Kolacja okazała się wspaniałą ucztą. Ciepły nagietkowy motyw złączył się z nastrojem naturalnej radości spotkania krewniaków, dorosłych i dzieci.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.